Luz i dowolność na Woodstocku są zadziwiające i niepowtarzalne. Niestety na co dzień, na ulicach miasta nie widać takiej swobody w ubiorze. Trochę nad tym ubolewam, ale sądzę, że to i tak już się zmienia i idzie w dobrym kierunku. Organizatorzy Woodstocku stworzyli mały pasaż handlowy. I to był strzał w dziesiątkę,
bo niektóre stoiska prezentowały wyjątkowe, rzadko spotykane produkty. Zapraszam na kolejną fotorelację, oczywiście z opisem :)))
Czerwony, żółty, zielony... Te kolory zna każdy fan reggae :)
Sklep indyjski. Niesamowite, nasycone kolory.
Świetny klimat... :D
Nieśmiertelniki (moje wymarzone)...
... i ich wybijanie na miejscu tą maszynką.
Stałam się szczęśliwą posiadaczką jednego z tych rockowych pasków :)))
Nie obyło się bez biżuterii.
Przyjemniaczek :)
Te kowbojskie były najpiękniejsze!
Klimatyczne chusty na motor :))
Jednak najbardziej inspirujący byli sami ludzie. Oryginalność, pomysłowość, chęć wyrażenia siebie poprzez swój ubiór - to chyba najbardziej charakterystyczne dla całej tej imprezy.
Połączenie lekkiej sukienki w kwiatki z kabaretkami i glanami - lubię bardzo! :))
Z dziewczyną z indyjskiej parady.
Martensy i glany - obuwie obowiązkowe, odporne na deptanie i woodstockowe błotko :)))
Ten frak wyglądał jakby został uszyty z odzieży roboczej.
Wyjątkowi ludzie :)))
Ostrrra Barbie
Kolejna, moja stylizacja. Podobna w charakterze do poprzedniej - chusta - no name / bluzka - sh / spodenki - DIY / torebka - H&M / wisiorki - Carry, DIY / bransoletki - Vero moda, DIY
A na koniec - syrenka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie! :)) Shamelessly