Szczerze? Nie do końca wierzyłam, że wybiorę się w tym roku na Woodstock. Ten pomysł pojawił się jeszcze przed wakacjami i bardzo się cieszę, że "wypalił" :))) Wyjątkowa atmosfera; życzliwi, pozytywnie "zakręceni" ludzie; świetna i różnorodna muzyka - tak w skrócie mogę opisać moje wrażenia. Szkoda, że to
tylko trzy dni, choć z drugiej strony wróciłam do domu wycieńczona ;) Nie do końca rozumiem opinie większości ludzi na temat tego festiwalu. Uważa się, że panuje tam agresja, chamstwo i narkotyki. Wiadomo, że w dużych skupiskach ludzi (Jurek Owsiak podał liczbę 700 tys.) dochodzi do różnych incydentów, ale ja podczas pięciodniowego pobytu nie spotkałam się z żadnymi negatywnymi zachowaniami. Wręcz przeciwnie - jeśli ktoś upadał to drugi człowiek natychmiast wyciągał do niego pomocną dłoń, jeśli komuś brakowało jedzenia to drugi człowiek dzielił się z nim tym co miał... Mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Mam nadzieję, że dzięki moim, pozytywnym przeżyciom choć kilka osób zmieni zdanie na temat Woodstocku :))) Przed wyjazdem wiedziałam jakiej atmosfery mogę się tam spodziewać, bo gdy miałam lat cztery rodzice zabrali mnie i braci na festiwal do Jarocina. To co zapamiętałam to świetna, przyjazna atmosfera i seledynowa koszulka z napisem "Jarocin" :))) Woodstockowy koncert, który najbardziej zapadł mi w pamięci to występ grupy The Darkness. Rockowa, dobra muzyka plus charyzma wokalisty sprawiły, że tłum oszalał. Śpiewający jest prawdziwym showmanem i nie potrzebuje zbyt wiele czasu na doprowadzenie widowni do szaleństwa :))) Sporym zaskoczeniem był dla mnie również koncert Mariki na małej scenie. Sądziłam, że ogranicza się ona tylko do soulu, dancehallu czy reggae, a tymczasem w jej piosenkach można było usłyszeć również mocniejsze, rockowe brzmienia. Bardzo na plus :)))) Organizatorzy
festiwalu zrobili wszystko żeby ułatwić nam życie pod namiotami. Nie brakowało dobrego, ciepłego jedzenia i napoi. Można było skoczyć na zakupy do zorganizowanego w ogromnym namiocie Lidla. Węzeł sanitarny działał bardzo sprawnie, zapewniono opiekę medyczną. Był pasaż handlowy, zimne piwo i specjalnie zrobione błotko. Było to co na festiwalu być powinno :)))) Oczywiście nie obyło się bez mniej przyjemnych przygód, ale o wszystkim opowiem już w fotorelacji. Podzielę ją na dwa lub trzy posty bo zdjęć jest duuuuużo :)) Dziś ogólny obraz Woodstocku, a w kolejnym wpisie trochę o tamtejszej modzie i zakupach.
Witamy w Rio! Nasz autokar miał trzygodzinne opóźnienie dzięki czemu mieliśmy okazję podziwiać Pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie o zachodzie słońca :D Mimo wszystko robi wrażenie! Niestety dotarliśmy na miejsce koło 22.00, więc rozbijaliśmy namioty po ciemku. Jakoś przetrwały noc ;)
Na drugi dzień działo się sporo - m.in. przeprowadzka do chłodnego lasu, pęcherze na stopach po niefortunnym spacerze nad jezioro... Mimo wszystko było pozytywnie :)))
I tak dzień...
...i noc.
Somersby!
Sąsiedzi. Gitara zawsze wprowadza niepowtarzalny klimat :)
Pierwsze spotkanie ze sceną - koncert Damiana Marleya. Publika szalała!
Akademia Sztuk Przepięknych a w niej m.in. spotkania z ciekawymi ludźmi - podróżnikami, dziennikarzami...
Na trzeci dzień była kawa. Miło było wypić coś innego niż woda czy piwo :D
Łazienki.
Przed wejściem do Toi Toia dobrze było sie przygotować... :))
Lidl w namiocie.
Beznogi taniec :)
Morze ludzi...
Indyjskie jedzonko z Pokojowej wioski Kryszny. Ryż z curry, sos na bazie grochu, chipsy i deser z kaszy manny - pyyychota! :)
Jeden z zestawów ubrań: bokserka - sh / top - Stradivarius / chustki - no name / jeansy - sh +DIY / pasek - woodstockowy zakup / torebka - H&M / naszyjnik z kłem - DIY / bransoletki - DIY, Orsay, bazar
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
też miałam być :), ale jakoś w ostatnim momencie nie wyszło ...
OdpowiedzUsuńszkoda, było super! ale może na stępnym razem się wybierzesz :))
Usuń